- autor: Radosław Skawski, 2010-05-03 23:11
-

W niedzielę, 2 maja 2010 r., rozegraliśmy trzeci mecz ligowy w rundzie rewanżowej sezonu 2009/2010. Przeciwnikiem była drużyna Widawy II Wrocław, której ewentualne zwycięstwo w tym meczu premiowało awansem nawet na trzecią pozycję, którą zajmował Orzeł Pawłowice. Jednak tego dnia Gospodarze byli w fenomenalnej dyspozycji, czego potwierdzeniem jest wysoki wynik 6:0. Marzenia Widawy o lepszej pozycji w tabeli zostały rozwiane, a Orzeł nadal czeka na potknięcia Wratislavii i Różanki.
Dalszy ciąg relacji z meczu w rozwinięciu wiadomości...
Pierwszy raz w roli kapitana zespołu wystąpił Marcin Sikora i z pewnością chciał poprowadzić Orła do niezwykle ważnego zwycięstwa. Mecz mógł zacząć się dla Gospodarzy fantastycznie. Kilkanaście sekund po pierwszym gwizdku pana Krzysztofa Balcerzaka, Hubert Podanowski został sfaulowany z polu karnym Gości. Arbiter bez wahania wskazał na punkt oddalony o jedenaście metrów od bramki naszych rywali, której strzegł dziewiętnastoletni Tomasz Kapłoński. Do piłki podszedł Paweł Szczypkowski, lecz jego strzał kapitalnie sparował młody golkiper. Pomimo tego niepowodzenia co pewien czas stwarzaliśmy sobie dogodne sytuacje do strzelenia bramki. Co nie udało się w pierwszej minucie spotkania, udało się po około dwudziestu kolejnych minutach. Tomasz Woźniakowski dośrodkował piłkę z rzutu wolnego w pole karne, gdzie świetnym strzałem głową popisał się Marek Masalski i było 1:0. Nasz napór był wyraźny. Często konstruowaliśmy składne akcje ofensywne, przy których brakowało wykończenia w postaci zdobytej bramki. W defensywie staraliśmy się grać niezwykle uważnie i mądrze, dzięki czemu Goście zupełnie nie potrafili zagrozić Marcinowi Sikorze. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie. Po przerwie nadal kontrolowaliśmy sytuację na boisku. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy swoją drugą bramkę zdobył Marek Masalski, a jego niezwykle silne uderzenie w krótki róg pod poprzeczkę dało nam lepszą pewność siebie oraz jeszcze większy spokój w grze. Widawa nawet nie zdążyła otrząsnąć się po stracie drugiej bramki, kiedy Orzeł Pawłowice kolejny raz udowodnił swoją wyższość. Hubert Podanowski przerzucił piłkę na prawe skrzydło do Radosława Skawskiego, a ten przepuścił piłkę między nogami bezradnego obrońcy, wbiegł w pole karne i strzałem w długi róg pokonał Kapłońskiego. Tego dnia, to nie był koniec bramek przy ul. Przedwiośnie, bo Gospodarze nie zamierzali rezygnować z dalszych ataków. Paweł Szczypkowski przejął piłkę w defensywie, minął trzech graczy przeciwnej drużyny i kiedy wydawało się, że odda strzał, został brutalnie sfaulowany. Po chwili opuścił boisko, a jego miejsce zajął Maciej Kwolek. Świetne wykonanie rzutu wolnego kolejny raz zupełnie pogubiło naszych przeciwników, co wykorzystał Dawid Świątek podwyższając stan meczu na 4:0. Po chwili znów postanowił przypomnieć o sobie Marek Masalski strzelając gola na 5:0, a w swoich indywidualnych statystykach, kompletując hat-trick'a. W końcówce pojedynku Widawę II Wrocław dobił Dawid Świątek, który pokonał bramkarza Gości strzałem głową. Warto nadmienić także, że do końcowego gwizdka nie dotrwał Ireneusz Augustyniak, który wyleciał z boiska za dwie żółte kartki, które w obu przypadkach otrzymał za bezsensowne zachowanie. Bez wątpienia był to jeden z najlepszych meczów Orła Pawłowice po reaktywacji. Trzeba mieć nadzieję, że nasze efektowne zwycięstwa w Klasie B, będą cieszyć kibiców aż do końca sezonu.