To był prawdziwy pogrom i zarazem doskonały rewanż za jesienną porażkę. Zwycięstwo 9:1 (3:0) mogło być jeszcze bardziej efektowne, gdyby nasza skuteczność była lepsza. Doskonały mecz rozegrał nasz napastnik, Dawid Świątek, który zdobył tego dnia dla Orła aż pięć bramek!
W podstawowym składzie zabrakło etatowego stopera, Krzysztofa Siekierzyckiego, który odbywał karę jednego meczu pauzy za cztery żółte kartki. W związku z tym, Radosław Jasiński musiał dokonać lekkiej modyfikacji wyjściowego składu.
Spotkanie lepiej mogli rozpocząć goście, jednak w pierwszych minutach nie wykorzystali rzutu karnego. Można się zastanawiać, jak by się potoczył ten mecz, gdyby Paweł Białobrzewski strzałem z jedenastego metra wyprowadził Tęczę na prowadzenie, jednak odpowiedź wydaje się być bardzo prosta, bo Orzeł miał coś do udowodnienia drużynie z Brzeziej Łąki. Ciężko odpisać wszystkie najciekawsze sytuacje, jakie miały miejsce na boisku przy ul. Przedwiośnie, bo było ich po prostu mnóstwo...
Pierwsza bramka padła po dośrodkowaniu Radosława Skawskiego z okolic narożnika boiska. W polu karnym kapitalnie znalazł się Dawid Świątek i strzałem głową, tuż przy słupku, nie dał żadnych szans bramkarzowi przyjezdnych. Druga bramka padła po kolejnym, dokładnym zagraniu. Radosław Jasiński zagrał piłkę do Dawida Świątka, który ze spokojem opanował ją w polu karnym i strzałem po krótkim słupku podwyższył nasze prowadzenie. Tuż przed przerwą Radosław Jasiński wpadł w pole karne, wycofał piłkę na piąty metr do Dawida Świątka, a ten, podobnie jak w Malinie, skompletował klasycznego hat-tricka. Do przerwy prowadziliśmy 3:0, choć okazji było znacznie więcej.
Po zmianie stron nie trzeba było długo czekać na kolejne bramki. Radosław Jasiński zagrał prostopadłą piłkę do wychodzącego na wolne pole Dawida Świątka, który po przebiegnięciu z piłką ponad dwudziestu metrów, skierował ją do bramki obok interweniującego Konrada Bujko. Podrażnieni goście próbowali różnymi sposobami strzelić przynajmniej bramkę honorową. Udało im się to, kiedy po strzale z rzutu wolnego, Marcin Sikora sparował piłkę na bok, jednak dopadł do niej niepilnowany piłkarz Tęczy i strzałem z ostrego kąta zdobył dla gości jedynego gola w tym spotkaniu. Chwilę później po przechwycie piłki w środkowej strefie boiska, Adam Kubiczek zdecydował się na strzał z dystansu. Mocno uderzona piłka wpadła obok słupka i było już 5:1. Kolejny gol był kwestią czasu. Marek Masalski zagrał prostopadle do Radosława Skawskiego, który wpadł w pole karne i wycofał piłkę do Dawida Świątka, któremu nie pozostało nic innego, jak skierować ją do siatki. Po kilku minutach prostopadłe podanie od Grzegorza Kubiczka wykorzystał Marek Masalski, który tego dnia powinien mieć już na koncie kilka bramek. Obrona Tęczy była rozsypana, a my stwarzaliśmy kolejne okazje. Obiliśmy słupek i poprzeczkę, czasem brakowało ostatniego dokładnego dogrania, jednak wreszcie udało się kolejny raz podwyższyć wynik meczu. Podawał Grzegorz Krzan, a autorem bramki został Patryk Schmidt, dla którego był to debiut w naszych barwach. Ostatnie słowo znów należało do Orła. Wprowadzony kilka chwil wcześniej Paweł Perdek podał piłkę wzdłuż bramki, gdzie czekał Marek Masalski, który ustalił wynik spotkania na 9:1.
Rewanż za jednobramkową porażkę z poprzedniej rundy udał się wyśmienicie. Kto był na boisku w Brzeziej Łące, widział, jakie warunki tam panują i wie, że ciężko jest cokolwiek zdziałać. Ekipa Tęczy jest jednak solidną drużyną, o czym świadczy ich wysokie, czwarte miejsce w tabeli ligowej i dlatego w żadnym stopniu nie zlekceważyliśmy przeciwnika. Teraz przygotowujemy się już do arcyważnego pojedynku z wiceliderem, Długołęką 2000. Będzie to z pewnością dla nas najważniejszy mecz w tej rundzie i mamy nadzieję, że wyjdziemy zwycięsko z tej rywalizacji.